Jak poznać, że nie akceptuję samego siebie

Samoakceptacja to jedna z najbardziej fundamentalnych potrzeb człowieka. Stanowi ona fundament naszej psychiki i wpływa na jakość życia.

Ale co, jeśli przez większość czasu nawet nie zdajemy sobie sprawy, że w głębi duszy, nie akceptujemy siebie? Jakie sygnały wysyła nasza podświadomość, kiedy nie jesteśmy w zgodzie z własnym „ja”?

Często są to subtelne oznaki, które można łatwo przeoczyć w codziennym zgiełku życia. W tym artykule odkryjemy te ciche, ale donośne sygnały. Chwile zwątpienia, niepewność przed lustrem czy nieustanne porównywanie się z innymi – czy to nie czasem znaki, że brakuje nam pełnej akceptacji siebie?

Zapraszam do dalszej lektury, by razem odnaleźć odpowiedź na to palące pytanie.


Co rozumiemy przez akceptację?

Jeżeli akceptuję coś to oznacza, że uznaję to, potwierdzam, godzę się z czymś, czego nie można zmienić. Wielu osobom wydaje się, że akceptuje otaczającą ich rzeczywistość ale czy tak jest naprawdę jak im się wydaje?

Brak akceptacji oznacza walkę, skoro nie akceptuję to walczę żeby osiągnąć stan który będę mógł zaakceptować ale czy brak walki oznacza automatycznie akceptację? Może być przecież sytuacja, kiedy nie mamy już siły na dalszą walkę i czujemy się bezradni, co nie równoważy się z akceptacją. Może być też sytuacja, kiedy akceptujemy coś takim jakie jest ale chcemy coś ulepszyć i wtedy musimy walczyć żeby osiągnąć oczekiwany przez nas afekt. Z powyższego wynika, że to czy walczymy czy nie, nie jest dobrym kryterium do oceny tego czy akceptujemy coś lub nie.

Jeżeli nie walka to co innego może nam pomóc w odpowiedzi na pytanie czy akceptuję czy nie?

Odpowiedzią może być obserwacja nas samych pod względem uczuciowym. Jeżeli to co robimy wywołuje w nas samych pozytywne emocje to prawdopodobnie akceptujemy to. Jeżeli patrzymy na siebie w lustrze i uśmiechamy się do siebie to akceptujemy siebie samych, no chyba że to jest szyderczy uśmiech. Jeżeli patrzymy na swoje postępowanie i myślimy sobie że to jest dobre, to prawdopodobnie akceptujemy to.

Czy to oznacza, że jeżeli coś mi się nie podoba to tego nie akceptuję?

Jeżeli nie podoba mi się czyjeś zachowanie, to nie mówię że mi się nie podoba ale je akceptuję. Mogę powiedzieć, że mi się nie podoba ale je toleruję. Mogę tolerować zachowania, które mi się nie podobają ale nie mogą ich akceptować, bo jeżeli bym je akceptował, to by oznaczało że mi się podobają.

Przykłady

  1. Jeżeli patrzę w lustro i podobam się sobie w całości taki jaki jestem to oznacza, że akceptuje się w pełni. Jeżeli nie podoba mi się np. mój brzuch bo jest za duży, to oznacza, że nie akceptuję tej części ciała. Wtedy mam dwa wyjścia albo zaakceptować swoją niedoskonałość albo ją zmienić. Obydwa podejścia są trudne do realizacji, w pierwszym przypadku nie będzie nam tak łatwo zaakceptować czegoś czego nie akceptujemy od dłuższego czasu, ponieważ będzie wymagało to od nas dużo energii, żeby zmienić swoje przekonania na temat naszego brzucha. W drugim przypadku również będziemy potrzebowali dużo energii żeby np. schudnąć (ćwiczenia, odpowiednia dieta).
  2. Jeżeli marnuję mnóstwo czasu siedząc przez telewizorem i czuję że nie działa to na mnie pozytywnie, ponieważ nie mam później czasu na inne rzeczy, to oznacza, że nie akceptuję tego zachowania. Czy mogę je zaakceptować? Mogę ale to będzie oznaczało akceptację tego, że nie zrobię tych innych rzeczy, na które brakuje mi czasu. Co może nie być takie proste w realizacji. Mogę również ograniczyć czas spędzania przed telewizorem do takiego stopnia, abym mógł wykonać jeszcze inne rzeczy.

Podsumowanie

Czy można akceptować w całości siebie samego i wszystko co nas otacza? Nie można, ponieważ gdyby można było, to by oznaczało że wszystko nam się podoba, co niestety jest niewykonalne w praktyce. To tak jak ideały, istnieją w teorii ale tak naprawdę nikt ich nie widział w rzeczywistości. Skoro nie możemy wszystkiego zaakceptować, to musimy nauczyć się tolerować to czego nie akceptujemy. Im więcej rzeczy akceptujemy w życiu, tym nasze życie jest szczęśliwsze i pogodniejsze. Jeżeli zaczynają przeważać rzeczy których nie akceptujemy, to robi się niebezpiecznie dla nas samych i nasze życie staję się coraz bardziej nie do zniesienia.

Przeważnie nie mamy wpływu na rzeczy, które nas otaczają i które mają znaczący wpływ na nasze życie. Co ma np. zrobić osoba która urodziła się bez rąk i nóg? Ma zaakceptować ten fakt? Przecież brak tych kończyn ogranicza w dużym stopniu jej możliwości rozwoju osobistego i korzystania z życia. Przeanalizujmy co może zrobić taka osoba. Po pierwsze może nie akceptować tego faktu, co jest naturalną reakcją, bo przecież jej się to nie podoba. Skutkuje to tym, że od rana do wieczora będzie musiała zmierzyć się z ogromnym bólem (brak akceptacji naprawdę boli), bo do większości normalnych czynności są nam potrzebne ręce i nogi. Widać z tego, że ta opcja nie jest zbyt korzystna dla niej. Jaka jest zatem korzystniejsza? Korzystniejszym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego faktu, co wiąże się z polubieniem siebie takim jakim się jest, co w danym przykładzie może być niezmiernie trudne. Ponieważ potrzeba naprawdę dużej energii i siły wewnętrznej żeby zaakceptować tak duże niedoskonałości ale takie rozwiązanie wydaje się być najlepsze. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia protez, które mogą zastąpić brakujące kończyny ale jeżeli na początku nie zaakceptujemy punktu wyjścia, to może się okazać, że protezy będą nam tylko przeszkadzać.

Powyższy skrajny przykład został specjalnie wybrany, żeby zobrazować schemat działania akceptacji na nas samych. W większości innych sytuacji o wiele lepszym rozwiązaniem od akceptacji czegoś, jest po prostu wyeliminowanie tego elementu. Jest to o wiele mniej energochłonne i o wiele bardziej owocne, niż zmuszanie się do akceptacji czegoś, czego nie akceptujemy od samego początku. Pod warunkiem że taka eliminacja jest oczywiście możliwa do wykonania przy sensownym nakładzie energii.

Udostępnij na facebooku:
fb-share-icon

Dodaj komentarz